Wiosna jaka jest każdy widzi i zapowiada się, że na początku maja temperatura wody nie będzie wysoka – a już na pewno nie na wielkich jeziorach, które wciąż jeszcze pokrywa tafla lodu. Na wielu mniejszych akwenach szczupaki zaczęły tarło pod koniec marca (bo wtedy lód odpuścił na małych i średnich jeziorach i kanałach), jednak wciąż jest zimno. Wiosna ma przyjść dopiero za 2-3 dni…

Zimna wiosna zwiastuje szczupakową majówkę pod znakiem płytkiej, a nawet bardzo płytkiej wody. Po odbytym tarle wiele esoxów nie spłynie z płycizn, a powód jest oczywisty – płytka i osłonięta od wiatru woda ogrzewa się szybciej. Nie chodzi wyłącznie o to, aby drapieżnikom było ciepło. To tu najpierw „budzi się życie” po zimowych chłodach. Wśród kiełkujących liści grążeli i pierwszych zielonych łodyg uwijają się płotki, wzdręgi i pozostały drobiazg, na który polują głodne drapieżniki. Łowisko idealne na wczesną wiosnę.
Bardzo obiecującymi łowiskami są płytkie zatoki z szerokim pasem trzcin i tataraku, które w ciepłych miesiącach będą całkowicie zarośnięte gęstą, podwodną dżunglą. Tylko teraz – wiosną, jest szansa na to, aby łowić tu bez licznych zielonych zaczepasów. Wybierając potencjalne łowisko zawsze zwracam uwagę na jeden bardzo ważny szczegół – powierzchnia wody nie może być zacieniona. Promienie słońca ogrzewają wodę, więc wybrana zatoka musi być nasłoneczniona. Jeśli blisko tafli wody nie rosną wysokie drzewa, które rzucają cień na wodę, powinno być dobrze.
Zawsze warto też zwrócić uwagę na same końce zatok, gdzie często tworzą się nieomal bagienka. Wody tu po kolana, pod koniec maja będzie tu masa zielska (bo jest najpłycej, ale i najcieplejsza woda!) – takich miejscówek nie wolno odpuszczać!!!

Sam koniec płytkiej zatoki. Wielu wędkarzy nie zapuszcza się w takie miejscówki, bo uważają, że jest „za płytko”. Błąd! Tu bardzo często stoją ładne szczupaki! 

Dysponując pontonem lub niewielką łódką o małym zanurzeniu, nie powinniśmy mieć kłopotów z dotarciem do takich miejscówek. Wystarczy wytypować odpowiednią zatokę (lub zatoki) i systematycznie obrzucać ją odpowiednimi przynętami. Najlepiej powoli pływać na wiosłach lub silniku elektrycznym i warto zwracać uwagę, aby nie wzniecać obłoków mułu – to płoszy ryby bardziej, niż cień zbliżającej się np. w dryfie łódki. Dotyczy to nie tylko śruby silnika, ale również wioseł!
Jeśli nie dysponujecie jakimkolwiek pływadłem, nic straconego – zainwestujcie w śpiochy lub spodniobuty neoprenowe. Ja od wielu sezonów chodzę w spodniobutach i moim zdaniem mają one dwie olbrzymie zalety podczas łowienia szczupaków. Po pierwsze na łowisko docieramy bardzo cicho i przy odrobinie wprawy jesteśmy w stanie zachowywać się na łowisku bardzo dyskretnie – co przy łowieniu na płytkiej wodzie ma olbrzymie znaczenie. Po drugie z doświadczenia wiem, że często docieramy tam, gdzie inni nie łowią. Koledzy spinningujący z brzegu nie wejdą na miejscówki do których my dotrzemy, a ci którzy łowią z łódek, często tu nie wpływają, bo wg nich jest za płytko

Spodniobuty pozwalają dotrzeć tam, gdzie nie sięgną wędkarze łowiący z brzegu, a łowiąc złódek nie wpływają – „bo za płytko”.

Oczywiście brodzenie ma też swoje minusy – można zaliczyć „wlewkę” zimnej wody, do wielu miejsc nie dojdziemy, itp., itd… Jednak chodząc w spodniobutach bardzo często udaje się dotrzeć na skraj trzcinowiska, a w maju więcej nam nie potrzeba. To tu właśnie przebywają szczupaki w tym okresie.

Nie przejmujcie się, jeśli w łowisku jest wody „po torbę” – nawet w łowisku o głębokości 40-50 centymetrów są szanse na złowienie ładnego szczupaka i sam przekonałem się o tym wielokrotnie. Podstawą jest tylko ciche zachowywanie się na łowisku, odpowiednie dobranie i zaprezentowanie przynęty oraz…tradycyjnie – wędkarski fart.

Odpowiednia przynęta spinningowa to taka, którą da się poprowadzić na płytkiej wodzie. Tylko tyle i aż tyle. Dobre są pływające jerki i inne woblery, które nie zanurzają się zbyt głęboko, lekkie wahadłówki wyklepane z cienkiej blachy (cienka blacha i spora powierzchnie wahadła pozwalają na łowienie w bardzo płytkich miejscach) oraz nieśmiertelne obrotówki z lekkim korpusem, wśród których prym wiedzie oczywiście srebrna paletka i czerwony chwościk.


Srebrna wirówka z czerwonym chwostem to jedna z podstawowych przynęt na szczupaki z płytkiej wody. Nieco zapomniana, ale wciąż piekielnie skuteczna. 

Ja osobiście najbardziej lubię łowić na bardzo lekko obciążone gumy, ponieważ przy odpowiednio małej porcji ołowiu (czasem uzbrajam gumę samym hakiem offsetrowym, bez obciążenia), jestem w stanie prowadzić przynętę bardzo wolno na kilkudziesięciu centymetrach wody. Fajnie spisują się też bezzaczepowe żaby i inne dziwolągi. W miejscach z dużą ilością zaczepów (np. wśród rzadkich tataraków, które są doskonałym łowiskiem szczupaków!) bardzo fajnie spisują się też inne gumy bezzaczepowe, wśród których króluje Magic Swimmer w wersji soft (ta sama przynęta jednak w wersji woblera też jest bardzo dobra, jednak ze względu na dwie kotwiczki nie używam jej wśród trzcin i tataraków).

Magic Swimmer w wersji soft. Mój killer na łowiska z dużą ilością zielonych zaczepów.

Rafał i jego 100+ z początku maja na jeziorze Wersminia. 

O pozostałym sprzęcie nie będę się rozpisywał, bo każdy ma swoje preferencje. Napiszę tylko tyle, że wędki które używam do łowienia z łódki i do łowienia podczas brodzenia znacznie się różnią – zwłaszcza długością. Na pokład łodzi lub pontonu zabieram starego i wysłużonego Fenvicka HMG lub inny kij o podobnej długości (około 2 metrów), a do łowienia „na brodzonego” używam wędek o metr dłuższych. Kijaszek o długości około 3 metrów pozwala na lepsze operowanie przynętami ale też ułatwia hol, gdy stoimy po pas w wodzie. Kilka lat temu łowiłem kijem 320cm i powiem szczerze, że też nie było to przesadą. Całkowicie zrezygnowałem też z żyłek i podczas łowienia szczupaków używam tylko i wyłącznie plecionek.

Szczupak z zatoki, w której głębokość nie przekraczała 50 centymetrów. Średniej wielkości guma na główce ołowianej o masie 3 gram zrobiła robotę. 

Szeroki pas rzadkich trzcin. Doskonałe miejsce na majowe szczupale. 

Do rozpoczęcia sezonu szczupakowego pozostał nam miesiąc. Jeśli macie w planach wyprawę na esoxy to pamiętajcie, aby nie bać się płytkiej, a nawet bardzo płytkiej wody. Jeśli nikt nie spłoszy ryb, to możecie tu zapunktować naprawdę ładnym drapieżnikiem. Przygotowania zacznijcie już teraz, a zacznijcie od wytypowania potencjalnego łowiska. Jeśli dobrze traficie, to emocje macie zagwarantowane.

Kamil „Łysy Wąż” Walicki 

 

Komentarze